16 odpowiedzi na pytanie: moj 2,5 latek nie może sie zaklimatyzować w przedszkolu, co robic…. lilavati Dodane ponad rok temu, Przykro patrzeć jak własne dziecko szlocha ale chyba za szybko oczekujesz aklimatyzacji. To dopiero pierwsze dni, jedne jeszcze nie skończyły płakać, kolejne zaczęły, jeszcze kolejne do płaczów dołączą
82 poziom zaufania. Witam, rozwój mowy u dziecka to kwestia bardzo indywidualna. Czasem dzieci dopiero w wieku 5 lat wypowiadają pierwsze słowa. Może Pani skonsultować rozwój dziecka u psychologa/pediatry, ale myślę że to kwestia czasu. pozdrawiam! mgr Aleksandra Karlik Logopeda , Katowice. 60 poziom zaufania.
Re: 2,5-latek-choinka żywa czy sztuczna. niezmiennie żywa. rok temu synek jako 1,5 roczniak nie staranował jej w duecie z 4 miesiecznym szalonym labradorem - prawdę mówiąc obaj mnie zaskoczyli swoim przykładnym zachowaniem - to i w tym roku bez zmian. So, 16-12-2006 Forum: emama - Re: 2,5-latek-choinka żywa czy sztuczna.
5-latek nie mówi. Mój synek ma 4 l. i 8 miesięcy. Stwierdzono u niego obniżone napięcie mięśniowe. Chodzimy z nim na rehabilitację oraz do logopedy. Ćwiczymy z nim także w domu tak często jak to tylko możliwe. Oczywiście postępy są, ale wydaje mi się, że małe. Póki co potrafi powiedzieć: mama, baba, tata (niewyraźnie), je
Jedna z naszych babyboomowych moderatorek dowiedziała się, że ma nowotwór. Stało się to kompletnie nieoczekiwanie, a szok spotęgowała informacja, że nowotwór jest złośliwy i niestety są przerzuty. Rozpoczęła się walka. Jeśli możesz wesprzeć Iwonę, bo wiesz jak ważne, żeby maluszki miały mamę - nie czekaj.
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd.
To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję izka26 Thu, 08 May 2008 - 11:52 [/font]WITAM WSZYSTKICH BARDZO SERDECZNIEJESTEM NOWA I CHCIALAM SIE DOWIEDZIEC I PODPYTACO JEDNA SUMIE JEST TO DLA MNIE MIANOWICIE:[font="Impact"][size="3"][/size]MOJ SYNEK MA 2,5 ROKU I MALO PARE ZROZUMIALYCH WYRAZOW ALE NIE TO MAMA TATA BRUM BRUM,KAJA (TO CIOCIA) , I WIELE SłóW PO SWOJEMU TYPU :AJ ,AĹ‚ , UĹ‚AJI , KUJ WASZE DZIECI W TYM WIEKU TEZ MĂłWIA TYLE O ILE???.SA DZIECI CO MOWIA NORMALNIE I O JAKIES JESTEM BARDZO ROZWINIETY EMOCJONALNIE : KOCHA ,TULI , CALUJE , TRZYMA ZA RACZEK MNIE( MAME) , BARDZO SWOJE MASKOTKI I ULUBIONE SAMOCHODZIKI KTORYCH NIKOMU NIE DZIECKIEM NADPOBUDLIWYM, CIAGLE BIEGA,OBIAD JAK JE TO SKACZE ALBO SIE USIEDZI W MIEJSCU , BARDZO DUZO MYSLI,JEST SAMODZIELNY SAM MLEKO Z BUTELKI , BARDZO WCZESNIE TO UMIAL,NIE SIKA NA NOCNIK. I MA TAKA NATURE ZE NIE ZWRACA NA OSOBY KTORE DO NIEGO COS MOWIA CZY SIE JAKBY BYL JEST WSZYSTKO W LUBI TYLKO POWIEM TO SLOWO LECI PIERWSZY NA LUBI GDY MU SIE ROZKAZUJE ,NAKAZUJE I PRZEMYSLEC I ZA CHWILE SAM POJDZIE I ZROBI TO CO MU CHYBA JUZ O JKAIES WIEDZIALA CHOCIAZ ODROBINE COS NA TEN TEZ ZDARZAJA SIE TAKIE KTOS Z WAS MA TAKIE??DZIEKUJECZEKAMPOZDRAWIAM Kasiusia Thu, 08 May 2008 - 19:51 Witaj izka26, mam cĂłrkÄ™ w tym wieku i niektĂłre sytuacje opisane przez Ciebie to ta jakbym o niej czytaĹ‚a. Wiec co do mowy to myĹ›lÄ™ ĹĽe nie masz sie co jeszcze martwić bo wiÄ™kszość chĹ‚opcĂłw w tym wieku ma podobny problem, przynajmniej w Ĺ›rĂłd znajomych jak zaobserwowaĹ‚am. Jak skoĹ„czy 3 lata to wtedy chyba jest czas na zmartwienia. Ale jeĹ›li CiÄ™ to tak bardzo niepokoi to moĹĽe po prostu wybierz siÄ™ do logopedy. co do jedzenia to moja Ania reĹĽ na pupie nie usiedzi, a najbardziej lubi miÄ™sko. mleka nie pija, ale kaszki je z ochotÄ…. Jest strasznym pieszczochem i kocha wszystkich i wszystko (nawet burzÄ™ ) Przez zabieg ze schowaniem pampersĂłw w wieku 2 lat zaczęła sikać do toalety. OczywiĹ›cie zdarzajÄ… sie jeszcze wypadki ale juĹĽ sporadycznie. Cóż Ci jeszcze pisać, jak masz pytania to pytaj, moĹĽe bÄ™dziemy mogĹ‚y wymienić siÄ™ doĹ› i gĹ‚owa do gĂłry. Mikunia Thu, 08 May 2008 - 20:30 Ja myĹ›lÄ™, ĹĽe powĂłd do niepokoju to by byĹ‚ gdyby nic nie mĂłwiĹ‚. No ale tak jak KaSiuSia, napisaĹ‚a zawsze moĹĽesz iść do do reszty to ja nie wiem mĂłj MikoĹ‚aj jest bardzo podobny, ja teĹĽ siÄ™ martwiĹ‚am nadal czasami matrwie, ale myĹ›lÄ™, ĹĽe to taki poprostu temperament. Ja czekam w kolejce na badanie w poradni pedagogiczno-psychologicznej, ale u mnie problem jest troszke inny, bo synek nie lubi jak ktoĹ› go dotyka, wpada w zĹ‚ość, pĹ‚acz jak wiÄ™cej mam siÄ™ wypowie, to siÄ™ uspokoisz, ja sama mam jedno dzieciÄ…tko i mizerne doĹ› Kitka* Thu, 08 May 2008 - 21:07 Izka, teĹĽ siÄ™ martwiĹ‚am rok temu, ale zdÄ…ĹĽyĹ‚am juĹĽ o tym zapomnieć. Zajrzyj tu i jeszcze tu JeĹ›li dziecko rozumie, co do niego mĂłwisz, to nie ma powodu do zmartwieĹ„. Staraj siÄ™ nie porĂłwnywać umiejÄ™tnoĹ›ci swojego synka z innymi dziećmi. Różnice w tym wieku mogÄ… wydawać siÄ™ ogromne. Z reguĹ‚y wszystko siÄ™ wyrĂłwna za jakiĹ› czas. Nauczenie siÄ™ posĹ‚ugiwania jÄ™zykiem jest procesem dość trudnym, choć nam mowa wydajÄ™ siÄ™ naturalna i nieskomplikowana. Z tego co piszesz, TwĂłj synek rozwija siÄ™ prawidĹ‚owo, wiÄ™c daj mu jeszcze czas na opanowanie tak trudnej umiejÄ™tnoĹ›ci jakÄ… jest mowa. Dominik nie mĂłwiĹ‚ prawie nic, kiedy jego kuzynka-rĂłwiĹ›niczka potrafiĹ‚a juĹĽ bez problemu komunikować siÄ™ ze Ĺ›wiatem. TeĹĽ siÄ™ martwiĹ‚am i nie mogĹ‚am siÄ™ doczekać, kiedy w koĹ„cu powie "mama"... No i doczekaĹ‚am siÄ™... maĹ‚ego pyskacza Owszem, korzystamy z pomocy logopedy, ale nie z powodu problemĂłw ze sĹ‚ownictwem czy konstrukcjÄ… zdaĹ„, a z powodu niewielkich problemĂłw z aparatem mowy, ktĂłry ma wpĹ‚yw na sposĂłb wymowy. sdw Thu, 08 May 2008 - 21:16 Iza, mĂłj byĹ‚y dwuipółlatek nie mĂłwiĹ‚ kompletnie nic :/ W wieku lat trzech nawijaĹ‚ jak najety. Obecnie jest elokwentnym czterolatkiem, ktĂłrego zasĂłb sĹ‚ownictwa jest niemal tak bogaty jak jego dziesiÄ™cioletniej, rĂłwnieĹĽ elokwentnej, luz i jeszcze raz luz. Mika Thu, 08 May 2008 - 22:44 od koĹ„ca -to nie nadpobudliwość tylko normalne zachowanie zywego dwulatkaja zaczynam siÄ™ martwić jak przestaje być aktywny -znaczy chory jestem w posiadaniu syna ktĂłry nie mĂłwiĹ‚ do lat czterech jestem rĂłwnieĹĽ w posiadaniu dwulatka ktĂły mĂłwi mniej wiÄ™cej na poziomie TwojegopĂłki dziecko rozumie i chce siÄ™ komunikować (nawet po swojemu) nie jest ĹşlemoĹĽna poszukać DOBREGO logopedy i iść po poradÄ™moĹĽna teĹĽ trafić na zĹ‚ego i popaść w paranojÄ™ ja bym wyluzowaĹ‚a - raz,ĹĽe w tym wieku ĹĽadne dziecko nie bÄ™dzie chciaĹ‚o z logopedÄ… współpracować,dwa -to intensywny czas w rozwoju,dziĹ› moĹĽe nie mĂłwić a jutro moĹĽe CiÄ™ zaskoczyć nuceniem piosenki izka26 Fri, 09 May 2008 - 13:23 DZIEKUJE WAM BARDZO MNIE ZE NIE TYLKO JA MAM TAKIEGO MALUSZKA:). SIE ROKRÄ™ BYLISMY NA SPACERZE , SPOTKALAM KOLEZANKE I SOBIE TAK GADAMY A MAĹ‚Y MOWI : KOM I BUJA SIE WE JUZ ISC JAK IDZIEMY TO TYLKO : KOM,KOM. SIE SMIALAM ZE MOWI PO ANGIELSKU , BABCIA I DZIADEK W ANGLII TO MOZE SIE WRODZIL:)JESZCZE RAZ JAK MACIE PROBEMY A POSTARAM SIE DORADZICWSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGOPOZDRAWIAM kamila2409 Fri, 09 May 2008 - 20:23 Czesc. Moja siostra ma podobny problem, jej synek potrafi tyle powiedziec co twoj. Znowu moja bratowa ma tez syna w tym wieku i mozna z nim na prawie kazdy temat porozmawiac. Tak jak moje poprzedniczki proponuje ci pojscie do logopedy. To samo powiedzialam siostrze, choc uwazam, ze jeszcze napewno nadgonia swoich rowiesnikow. Uwazaj tylko bo moga cie odeslac i powiedziec ze syn jest za maly, bo niektorzy lekarze uwazaja ze do logopedy idzie sie po 4 roku zycia. Jednak w Centrum Zdrowia Dziecka lekarze logopedzi przyjmuja od 1,5 roku. To jest wersja lo-fi głównej zawartoĹ›ci. Aby zobaczyć peĹ‚nÄ… wersjÄ™ z wiÄ™kszÄ… zawartoĹ›ciÄ…, obrazkami i formatowaniem proszÄ™ kliknij tutaj.
Olga Tokarczuk stała się rozpoznawalna niczym Lech Wałęsa, Jurek Owsiak czy Magda Gessler. Jej opinie mogą albo kłaść mosty między Polakami, albo budować mury. Gdy Tokarczuk mówi, to nie jest czcze gadanie. Jej gesty i postawy mają znaczenie. Idiota to osoba niewykształcona, niezainteresowana gromadzeniem wiedzy, skupiona na sobie. W rozmowach z pracownikami uczelni często słyszę opinię, iż dzisiejsi studenci to idioci. Profesorowie żalą się, że muszą wykładać dla idiotów. Pytają, jak jest w liceach, gdzie pracuję. Czy moi uczniowie też nie chcą się uczyć? „Nieidioci” to w rozumieniu owych profesorów osoby o wysokich kompetencjach kulturowych, czyli oni sami. Czy moi uczniowie są na tyle kompetentni, aby pojąć różnicę między metaforą a metonimią, zrozumieć eseje Czesława Miłosza albo napisać poprawnym językiem dłuższy tekst? Uczeni ci przeoczyli rewolucję, jaka miała miejsce w pedagogice. W rozumieniu szkolnym kompetencja kulturowa, czyli bycie nieidiotą, to przymiot dziecka, jego otwartość na nowe doświadczenia, aktywność, chęć uczestniczenia w zajęciach przedszkolnych bądź szkolnych. W tym sensie wszystkie dzieci posiadają kompetencje (pomijam przypadki szczególne, kiedy te kompetencje są ograniczone, nigdy jednak nie występuje ich całkowity brak), nie są zatem idiotami. Mają najważniejszy przymiot, jakim jest podmiotowość, cecha, która daje im prawo wpływania na przebieg lekcji, kształtowania innych uczestników, także osobę prowadzącą zajęcia. Na starcie idiotów nie ma. Szkoła, czyli jak ludzie idiocieją Paradoksalnie najbardziej kompetentne są dzieci najmłodsze, takie, które jeszcze niczego się w przedszkolu bądź szkole nie nauczyły, potem ich kompetencje gwałtownie maleją, tzn. tracą ów przymiot, jakim jest otwartość, aktywność i poczucie, że odniosą w trakcie nauki mnóstwo sukcesów. Innymi słowy, idiocieją. Gdyby zbadać aktywność dzieci na lekcjach, wyszłoby, że na pytanie nauczyciela las rąk podnosi się w klasie pierwszej (sytuacja powtarza się w liceum), natomiast w ostatniej spada nieomal do zera. Ma się wrażenie, że maturzyści to banda idiotów. Moje liceum od lat uczestniczy w wymianie doświadczeń ze szkołami z Europy Zachodniej. Uczniowie z tych krajów dziwią się, dlaczego polscy rówieśnicy są tak nieaktywni, mimo że – to powszechna opinia – wiedzą i umieją znacznie więcej. Ma się wrażenie, komentują czasem nasi goście, jakby wszyscy Polacy byli w dzieciństwie molestowani albo doświadczyli jakiejś innej traumy. Uczestniczą w dyskusji najczęściej dopiero wtedy, gdy są o to proszeni, mówią wtedy sensownie, widać też, że dobrze znają język. Taka bierność jest dla naszych gości dziwna i niezrozumiała. Od siebie dodam, że nie zawsze tak źle to wygląda, jednak w porównaniu ze spontanicznym zachowaniem gości rzeczywiście nasi uczniowie sprawiają wrażenie, jakby wyrzekli się odwagi, energii i przebojowości. Potrzebują zachęty, aby się rozruszać. Zwykle po paru dniach wspólnych zajęć różnice między naszą i obcą młodzieżą zanikają. Jakie może być większe oskarżenie polskiego systemu edukacji niż dostrzeżenie, że trzeba się z niego wyrwać, aby nie być idiotą? PiS znów wtłacza wiedzę Jeśli profesorów irytuje bierność i bezużyteczność studentów, którzy tego czy owego nie wiedzą i nie umieją, jakże irytująca i upokarzająca musi być przemoc intelektualna, jakiej uczniowie i studenci stale doświadczają w szkołach i na uczelniach. Studiującym wmawia się bowiem, podobnie jak dzieciom w szkołach, że przymioty ducha nie mają znaczenia, liczy się wiedza, inaczej jesteś idiotą. To jest owa przemoc, rodzaj intelektualnej agresji, która skutkuje brakiem motywacji, biernością, odmową inicjatywy. W procesie edukacji od przedszkola do akademii przerabia się dziecko na martwą kukłę, wmawiając, że bez prowadzenia za rękę przez nauczyciela, a potem doktora i profesora, bez nauczenia się tego, co intelektualny władca każe, jesteś idiotą. Podkreślę ponownie, że współczesna pedagogika każe podchodzić do wychowanka inaczej. Zachęca nauczycieli, aby pozwolili dzieciom czytać książki kreatywnie, niekoniecznie przez angażowanie wiedzy o literaturze (np. świadomość gatunku, schematu fabularnego czy konwencji artystycznych), ale przez odwołanie się do własnego doświadczenia, wyobraźni oraz pomysłowości. Polecenia, aby odwołać się do własnego doświadczenia i na tej podstawie skomentować jakiś element fabuły lub języka w dziele, pojawiały się na maturze w latach 2015–22. Ta metoda czytania lektur nie będzie jednak kontynuowana. PiS bowiem preferuje powrót do tradycji: kompetencją nie są przymioty ucznia, które szkoła ma za zadanie rozwijać, lecz wiedza i umiejętności, które należy wtłoczyć. Głęboko wierzę, że dziecko, zamiast uczyć się dogmatów o literaturze, powinno nabywać kompetencji krytyczności i sprawczości. Na przykładzie wygląda to tak: „Olga Tokarczuk w opowiadaniu »Profesor Andrews w Warszawie« pokazała Anglika w Polsce w czasie stanu wojennego, podoba mi się historia o kupowaniu żywego karpia, ale z kwestią totalnej nieznajomości angielskiego wśród warszawiaków autorka przesadziła. Naprawdę nikt nie mówił w stolicy po angielsku, jedynie kilka osób pracujących na uczelni? Wierzycie w to? Bo ja nie” – mówi uczeń w liceum. Interpretowanie nie polega na kolekcjonowaniu faktów o dziele, lecz na interweniowaniu w świat przedstawiony, zainspirowaniu się wyborami, jakich dokonał autor, i na podjęciu z nim polemiki. Czytaj też: Matura z polskiego. Kwintesencja pisowskiej edukacji Czytanie to nie rywalizacja Wiedza o psychoanalizie czy behawioryzmie albo innych szkołach psychologii (główny bohater jest bowiem profesorem psychologii) przydałaby się zapewne krytykom literatury, jednak uczniom mogłaby jedynie przeszkadzać. Ci bowiem, którzy posiadaliby tę wiedzę, wpędziliby w kompleksy tych, którzy nie wiedzieliby o psychologii nic. Czytanie literatury nie polega na rywalizowaniu, kto wie o niej więcej. Nie polega też na wytykaniu, kto jakie treści przeoczył, lecz na chęci przemeblowania dzieła (służy do tego np. metoda Lego Logos Jarosława Marka Spychały). Tradycyjnie pojmowane kompetencje kulturowe, czyli szerokie oczytanie, erudycja, znajomość pojęć, to kwestia przyszłości dziecka. Uczymy się bowiem przez całe życie, uczeń przyswoi je w innym momencie życia, o ile zechce. Na razie wyzwalamy u dziecka tylko inicjatywę sięgania po książkę. Gdybyśmy chcieli ucznia przygotować do czytania, jak to pojmują starzy profesorowie, wcisnąć mu do głowy wiedzę o literaturze, czytelnik by umarł. W Polsce czytelnictwo umiera nie dlatego, że Polacy są idiotami. Winny jest przestarzały system nauczania, który czyni z ludzi idiotów. Olga Tokarczuk nie jest nauczycielką, tylko pisarką, może więc nie brać pod uwagę nakazów współczesnej pedagogiki. Dzięki Noblu stała się osobą, którą w dobrym tonie jest pooglądać i posłuchać, jej głos się liczy. Tak wyjątkowa i cenna nagroda spowodowała, że pisarka pozyskała szeroką publiczność, licznych i różnorodnych widzów, także zajadłych krytyków. Stała się rozpoznawalna niczym Lech Wałęsa, Jurek Owsiak czy Magda Gessler. Jej opinie mogą albo kłaść mosty między Polakami, albo budować mury. Gdy Tokarczuk mówi, to nie jest czcze gadanie. Jej gesty i postawy mają znaczenie. Czytaj też: Jak pewnie mówić o książkach, których się nie czytało Noblistka. Gadał dziad do obrazu Noblistka ma teraz do zaoferowania przede wszystkim siebie, jest bardziej zajmująca od swoich książek. Budzi zainteresowanie wszystkich, zarówno czytających literaturę, jak i nieczytających. Publika śledzi każdy jej krok, monitoruje, czyha na okazję do niezgadzania się. Nie ma większej przyjemności niż polemizowanie z kimś tak wybitnym. To musi pisarkę frustrować: być znaną, tropioną, ściganą, ale niekoniecznie czytaną. Oczywiście mogłaby zareagować na tę sytuację kulturalnie i językiem humanistki przekonywać humanistów, że książki zaś są największym skarbem ludzkości, dlatego trzeba je czytać. Byłoby to też bardzo belferskie. Równie dobrze mogłaby gadać jak dziad do obrazu, a obraz ani razu. Celebryta, który nie potrafi wyrażać się dosadnie, nudzi. Nawet noblistka, jeśli chce być słuchaną, nie może przynudzać. W tej kwestii publiczność nie robi wyjątków. Bardzo żałuję, że na żywo nie usłyszałem, jak Tokarczuk wypowiada opinię, iż „literatura nie jest dla idiotów”. Jestem zawiedziony, ponieważ ominął mnie największy skandal sezonu. Znam go jedynie z drugiej ręki. Czuję się jak fan, który ma wszystkie płyty ukochanego wokalisty, natomiast przegapił występ, na którym wykrzykuje on do publiczności, iż postawił poprzeczkę wyżej niż Zenek Martyniuk. Słuchacze muszą reprezentować sobą wyższy poziom. Bo muzyka nie jest dla idiotów. Ominęło mnie zatem to, co najważniejsze: skandaliczne zachowanie twórcy. „Skandal – jak powiedział Mickiewicz w odniesieniu do coraz bardziej kontrowersyjnych wykładów, jakie wygłaszał w College de France – jest potrzebny, by znaleźć szerszy oddźwięk dla głoszonej sprawy”. Dla artysty te słowa to największe przykazanie. Eufemistycznie rzecz ujmując, literatura jest dzisiaj ignorowana w życiu społecznym, jest niczym piąte koło u wozu, niepotrzebna. Mówiąc zaś dosadniej, nie jesteśmy przecież w szkole, Polacy mają w dupie czytanie książek. Kiedy do mojego mieszkania przychodzą goście i natykają się od razu w korytarzu na potężny regał z tysiącem woluminów, a przecież to zaledwie skrawek księgozbioru, niektórzy pytają, po co mi tyle książek. Czytaj też: Człowiek na krańcach świata. Wyjątkowy esej Olgi Tokarczuk Słowo Boże nie jest dla wieprzy Gdybym był jak Olga Tokarczuk, wywiesiłbym przed drzwiami wejściowymi tablicę z napisem: „Wstęp nie dla idiotów”. Ograniczam się jedynie do tego, że nie pokazuję, ile takich niepotrzebnych rzeczy mam w głębi mieszkania. Może gdybym jednak odważył się i palnął jakiś mocny komentarz, uświadomiłbym moim gościom, w jakim zagrożeniu znalazła się nasza przyjaźń. Pisarz nie powinien się krępować, nauczyciel i przyjaciel musi. Jeśli ludzie chcą tylko na autora książek popatrzeć, niech spieprzają. Trzeba im to powiedzieć dosadnie: nie czytacie książek, bo jesteście idiotami (przyczyny, że zrobiono z was idiotów w wyniku obróbki szkolnej, to inna sprawa). Oczywiście takie słowa wywołają skandal. Skandaliczne było, gdy Chrystus powiedział apostołom, aby nie rzucali pereł przed wieprze. Słowo Boże nie jest bowiem dla wieprzy. Jak ktoś jest wieprzem, niech spada. Literatura też nie jest dla wieprzy. Wieprz to właśnie idiota. Zdarza się, że do mojego liceum przychodzą osoby, które są tak pozbawione ambicji, aktywności i przebojowości, że aż się prosi nazwać je idiotami. Jednak ich abnegacka postawa nie wzięła się znikąd, ktoś musiał im tę krzywdę zrobić. Co z tego, że im powiem, iż szkoła maturalna, a później studia nie są dla idiotów? Od tej uwagi się nie zmienią, raczej będą jeszcze bardziej bierni. Przecież oni przyjęli taką postawę, ponieważ wmówiono im, że są niedoskonali, za słabi na czytanie arcydzieł czy rozumienie wielkiej poezji. Sami zresztą uprzedzają, jacy są fatalni, abym nie musiał ich krytykować, że są kiepscy z polskiego. Mówią nauczycielowi, iż są nikim, jeśli chodzi o czytanie książek! To przecież intelektualne samobójstwo. Rozumiem, że Olga Tokarczuk zraniła publiczność dla wyższej sprawy. Publiczność można ranić, uczniów oraz studentów nigdy. Artysta może nawet pokazać widzom środkowy palec, jeśli tak pojmuje kreację siebie, nauczyciel szkolny czy akademicki powinien sięgać po metody nieskandaliczne. Żeby czytać literaturę, nie trzeba najpierw przepłynąć przez morze wiedzy, ominąć zasadzki klasówek i kartkówek, doprawdy do tego wystarczy chęć, aby zamoczyć w dziele stopy. Konieczność bycia odpowiednio przygotowanym do kontaktu z literaturą to pętla, która zaciska się na szyi czytelnika. Czytanie z pętlą na szyi? Kompletny idiotyzm! Edwin Bendyk: Idiotyczna awantura
[/font]WITAM WSZYSTKICH BARDZO SERDECZNIEJESTEM NOWA I CHCIALAM SIE DOWIEDZIEC I PODPYTACO JEDNA SUMIE JEST TO DLA MNIE MIANOWICIE:[font="Impact"][size="3"][/size]MOJ SYNEK MA 2,5 ROKU I MALO PARE ZROZUMIALYCH WYRAZOW ALE NIE TO MAMA TATA BRUM BRUM,KAJA (TO CIOCIA) , I WIELE SłóW PO SWOJEMU TYPU :AJ ,Ał , UłAJI , KUJ WASZE DZIECI W TYM WIEKU TEZ MóWIA TYLE O ILE???.SA DZIECI CO MOWIA NORMALNIE I O JAKIES JESTEM BARDZO ROZWINIETY EMOCJONALNIE : KOCHA ,TULI , CALUJE , TRZYMA ZA RACZEK MNIE( MAME) , BARDZO SWOJE MASKOTKI I ULUBIONE SAMOCHODZIKI KTORYCH NIKOMU NIE DZIECKIEM NADPOBUDLIWYM, CIAGLE BIEGA,OBIAD JAK JE TO SKACZE ALBO SIE USIEDZI W MIEJSCU , BARDZO DUZO MYSLI,JEST SAMODZIELNY SAM MLEKO Z BUTELKI , BARDZO WCZESNIE TO UMIAL,NIE SIKA NA NOCNIK. I MA TAKA NATURE ZE NIE ZWRACA NA OSOBY KTORE DO NIEGO COS MOWIA CZY SIE JAKBY BYL JEST WSZYSTKO W LUBI TYLKO POWIEM TO SLOWO LECI PIERWSZY NA LUBI GDY MU SIE ROZKAZUJE ,NAKAZUJE I PRZEMYSLEC I ZA CHWILE SAM POJDZIE I ZROBI TO CO MU CHYBA JUZ O JKAIES WIEDZIALA CHOCIAZ ODROBINE COS NA TEN TEZ ZDARZAJA SIE TAKIE KTOS Z WAS MA TAKIE??DZIEKUJECZEKAMPOZDRAWIAM
napisał/a: JustynaDragon 2011-11-07 17:45 Witam mam duży problem i mam nadzieję, że ktoś mi pomoże. Moja córka 5 letnia przestała od tygodnia jeść, myśleliśmy, że jest to wina choroby bo jest przeziębiona i może przez to nie ma apetytu, byłam z nią u lekarza, i przepisała syropy na kaszel, odporność otraz apetyt, lecz to nic nie dało. Dziecko, które jeszcze niedawno trzebabyło odganiać od jedzenia żeby za bardzo nie mieszała i jadła za dużo słodyczy, a teraz nic nie je, się pyta czy to się gryzie i połyka, nawet rosół czy objętnia jaka potrawa kończy się fiaskiem i zjedzeniem zaledwie 5 łyżeczek na cały dzień, a koklejne dni mijają a ona nie je a widać jaka jest głodna i chce jeść a potem rezygnuje, jest blada schudła w ciągu tygodnia 2 kg, ma ona 118 cm i waży 16 kg a ważyła 18. Nie wiem co robić, do szkoły musi chodzić a boję się ją posłać żeby tam nie zasłabła, ciągle płacze marudzi. Proszę pomóżćie napisał/a: maniaK 2011-11-07 17:50 Za dużo Ci nie poradzę, bo nie jestem lekarzem, ale pierwsze co zastanowiłabym się nad wynikami z krwi- z rozmazem,no i żelazo tez bym zbadała. Poza tym badanie z kału na obecność pasozytów- moze to owsiki? . Powodzenia :) napisał/a: bdb2205 2011-11-07 20:16 a rozmawiałaś z córką o tym? Bo może problem leży w psychice? Coś usłyszała, źle zrozumiała, boi się czegoś? napisał/a: Metka 2011-11-07 20:25 bdb2205 napisal(a):Coś usłyszała, źle zrozumiała, boi się czegoś? Dokładnie, sama mam sześcioletnią siostrę, która zawsze lubiła słodycze, ale kiedyś dziadek zaczął jej mówić, żeby nie jadła tyle słodyczy bo będzie gruba, efekt był taki, że od tamtej pory w ogóle nie chce jeść, ani słodyczy, ani normalnego jedzenia... Może taka jest przyczyna, skoro mówisz, że niedawno trzeba było ją od jedzenia odganiać. napisał/a: JustynaDragon 2011-11-08 14:55 To raczej nie jest tego wina, teraz będę robić badanie krwi tylko niestety na wyniki trzeba czekać a więc wtedy może się coś wyjaśni. napisał/a: Wiola28 2011-11-08 17:59 Gdyby miała owsiki ciągło by ją do słodkiego tak było w przypadku mojego mam ten sam problem z córką i wyszła jej w kale bakteria która podobno zaburza perystatykę jelit i dziecko przy niej traci apetyt. Ale nie oznacza to że Twoja córka ma to samo, jednak najlepiej zrobić badania żeby się upewnić. Ja robiłam na pasożyty lambrie i posiew kału. napisał/a: iza451 2011-11-10 21:41 Twoja córka nawet z tą wagą 18 kg na 118 cm była bardzo szczupła (moim zdaniem lepiej gdy dziecko jest za chude niz za grube). Piszesz "widać ze jest głodna a nie może jeść". Jest to 5 letnie dziecko, więc może się wypowiedzieć. Zapytaj czy jest głodna, a nie może jeść (istnieje jakaś przeszkoda w przyjmowaniu pokarmu), czy po prostu nie ma apetytu. Brak apetytu wskazywałby na jakieś pasożyty. napisał/a: Karola_24 2011-11-30 18:37 tez sadze ze musisz z nia spokojnie porozmawiac, moze to problemy z wyproznianiem i chce im tak zaradzic... sama nie wiem, zachec ja do szczerej rozmowy. A moze mialaby ochot na jakies ulubione danie?
2 5 latek nie mówi forum